20 lipca 2014

Trzeci.

podawajcie swoje usery na Twietterze w komentarzach, jeśli chcecie być powiadamiani + follow ode mnie :) @granitova



Rozdział wyjątkowo z perspektywy Damiena (nasilone wulgaryzmy). Zapraszam do czytania i komentowania ;)

- I jak Ci idzie z tą małą, jak jej tam.. Ennie? - męski głos po drugiej stronie wyrwał mnie z zamyślenia.
- Effy, do chuja, ona ma na imię Effy - odparłem. Chciałem by zabrzmiało to beznamiętnie, luźno, jednak jak na skończonego idiotę musiałem warknąć na mojego rozmówcę.
- Wyluzuj, stary, to tylko jedna z twoich dziuni, kolejna do kolekcji, nie ma się czym przejmować - słyszałem w słuchawce śmiech mężczyzny. Dobry humor cały czas go trzymał.
- Nie pierdol mi tu. - tym razem musiałem zmusić się, by nie wydrzeć na rozmówcę. Miałem zbyt wiele do stracenia.
- A więc, niunia coś węszy, tak? - nawiązał do poprzedniego tematu.
- Mhm - przytaknąłem - wypytuje o wszystko jak nienormalna, ale nie martw się, zgaszę ją. Przecież nie może..
- No właśnie, Dan, nie może. - przerwał mi w pół zdania - Inaczej nie tylko ona pożegna się ze swoim życiem, kapujesz? - kiedy przytaknąłem, kontynuował - Grzeczny chłopiec - zaśmiał się wyśmiewczo - A teraz wybacz, ale nie mogę rozmaw.. - połączenie zostało zerwane. 


- Coś się stało? - jak na złość musiałem wpaść na tę małą sukę.
- Nie twój biznes - warknąłem do niej w odpowiedzi. Że też musi się tak panoszyć, akurat w tej chwili! W dodatku wychodziła od Ef.. Kurwa, co ona tam robiła?
- Mówi się "interes" - szepnęła wystraszona, poprawiając mnie. Puściłem jej odzywkę mimo uszu.
- Coś ty tam robiła, przecież ci kurwa jasno powiedziałem, że od niej masz się trzymać z daleka - uniosłem głos i mocno szarpnąłem za ramie. Złapałem ją w tym samym miejscu i zacząłem prowadzić do jej małego pokoiku.
- Mówiłeś tylko, że jest najlepsza, nie wspomniałeś, że... - nie mogłem słuchać jej głosu. Wszystko mnie już denerwowało.
- Wspomniałem, mówiąc, że jest najlepsza. Nie dorastasz Effy do pięt, a ty masz czelność do niej przychodzić! Gówniara niewychowana - nerwy mi już puszczały. Gdyby nie fakt, że ma cycki i zarabia dla mnie hajs już dawno obiłbym jej tę buźkę.
Zaprowadziłem smarkulę przez długi korytarz do ostatnich drzwi na prawo. Szybkim szarpnięciem otworzyłem i wepchnąłem młodą do środka, wchodząc za nią. Upadła, potykając się o swoje długie, patykowate nogi.
Złapałem ją mocno za szczękę i podniosłem do góry na tyle, aby mogła stać. Nie chciałem zbytnio obić jej buźki, co by wszystko umiała tym całym "mejkapem" zakryć.Zbyt mocne siniaki odstraszyłyby klientów, a to mogłoby oznaczać mniejsze zarobi. Nie mogę sobie na to pozwolić.
- A więc - wymruczałem jej do ucha, całkowicie zmieniając swe oblicze. Sam sobie się dziwiłem, że jestem takim świetnym aktorem. - Jeszcze nikt cię nie posiadł? - zapytałem takim samym tonem głosu. 
- N - nie - zająknęła się. Widziałem w jej oczach strach, który potwornie mnie napędzał. Czułem przyspieszony oddech na swoim barku. Zaśmiałem się szyderczo.
Była taka naiwna, taka bezbronna, taka niewinna. 
Jej oczy się we mnie wpatrywały, jakby czekając na wyrok śmierci. Bała się.
- Pozwól, że .. hm, wypróbuję cię najpierw. - zbliżyłem się niebezpiecznie blisko dziewczyny. 
Szybko złapałem ją w pasie i zacząłem ściągać partie ubrań. Nie obchodził mnie jej wygląd, nie obchodził mnie jej głos, ani to, czy woli róże od bzów. Chciałem się jedynie zaspokoić, ukoić zszargane nerwy, wyżyć się. Teraz była produktem na sprzedaż, manekinem ludzkiego klienta, była po prostu nikim. 
Nie wiła się z rozkoszy, a raczej z bólu. Nie jęczała przyjemnie, a wrzeszczała jakby rozrywali, cięli, katowali. Czułem się właściwie jak oprawca i, kurwa, bardzo polubiłem te uczucie. Mimo, że nie tak wyobrażałem sobie rozdziewiczanie małej, wrednej dziewuchy. 

Wyszedłem od niej niecałe dwadzieścia minut później. Została z szokiem wymalowanym na twarzy, z załzawionymi oczami, rozmazanym tuszem, porwanym ubraniem, całkowicie naga. Ryczała.
Poczułem minimalną ulgę i dopiero po chwili zerknąłem na laminowaną kartkę na drzwiach. "Minni" - jak szerokość jej, ekhem, pochwy. Uśmiechnąłem się z przekąsem i poprawiłem zbyt obcisłe spodnie. Mój mały koleżka już się w nich nie mieścił, kurwa, czas sprawić sobie nowe gacie.
Musiałem iść zapalić, dlatego wyszedłem przed budynek. Zbliżała się północ, czyli najlepszy czas największej klienteli. Najgrubsze ryby przychodziły tutaj zamoczyć swojego przyjaciela, zasmakować rozkoszy, popatrzeć na piękne kobiety. Ten dom publiczny był magiczny i zrobiłbym wszystko, aby tak pozostało. To mój jedyny dom. 

Effy chyba siedziała u siebie. Słuchała mnie, a mimo to potrafiła się sprzeciwić. Imponujące poświęcenie z jej strony. Zawsze wie, że może skończyć jak Inga czy Marianne. Tamte dopiero się buntowały. Jeśli teraz doszły do siebie, o ile żyją, i potrafią chodzić to ja im gratuluję determinacji. Z takiego stanu w jakim się znalazły nie wyszedłby nawet największy twardziel.
Elizabeth miała mylne wyobrażenie o mojej osobie. Chyba chowała zbyt wielką nadzieję, na zmianę. Chociaż, kurwa, sam nie wiem. Przy niej mi odbija. Zachowuję się.. normalnie. To odrażające uczucie. Tracę panowanie nad sobą nad granicami szef-pracownik. Zaczyna się to zacierać, a przecież ta dziewczyna nie może stać się nikim więcej. Trzymają nas razem jedynie interesy no i, do chuja, przeszłość. Przecież nie będę sam pokutować w razie czego, od tego mam ją. Ona to jakoś zniesie, a ja się ulotnię. Nie dam sobą pomiatać, a ona.. jest tylko dziwką.
Ale za to tak cholernie seksowną. I dobra w łóżku, mimo że tylko raz się pieprzyliśmy, pokochałem to uczucie. 
Zgasiłem fajkę, kiedy wypadł z niej tytoń. Zagniotłem ją butem, by się nie dymiła i wyrzuciłem do śmietnika w pobliżu. Nie śmiecę na własnym terenie.

Stałem przed jej drzwiami i wpatrywałem się w nie niczym najgorszy debil, myśląc czy chcę tam w ogóle wchodzić. W tej samej chwili przypomniał mi się telefon i moje emocje zaczęły znów nabierać siły. 
Jeszcze zauważy, domyśli się czegoś, pomyślałem, nie mogę tam po prostu kurwa wejść, nie teraz.

Poszedłem do siebie. Mój pokój znajdował się na samym końcu korytarz. Po prostu prosto przed sobą miałem drzwi. Z impetem otworzyłem drzwi i usiadłem przy biurku, nie zwracając uwagi na resztę otoczenia.
Wyciągnąłem z szufladki kasetkę i w tym samym momencie usłyszałem ciche westchnienie.
- To już nie przywitasz się ze starym przyjacielem? - rzekł głos. Odwróciłem się w jego stronę. W półmroku nie widziałem jego twarzy, chowającej się w cieniu, lecz rozpoznałem go. - Miłe spotkanie po latach, czyż nie - zaśmiał się kpiąco.
Cholerni, pojebani strażnicy, że też wpuścili tego sukinsyna.
- Po co tu przylazłeś? - zapytałem z wrogością w oczach. Mały, niedojebany skurwiel panoszy się po nie swoim burdelu. 
- Ty już wiesz po co - wstał z łóżka i do mnie podszedł z pistoletem w ręku. 
- Nie dostaniesz ani centa, popierdoleńcu - powiedziałem mu w twarz, na co on poklepał mój podbródek lufą.
- Licz się ze słowami - odszedł ode mnie na parę metrów - nie chcę twojej forsy. - powiedział, a ja zmarszczyłem brwi.
- To czego - warknąłem. 
Czułem się niczym w głupim show z ukrytą kamerą. Ten popapraniec przyszedł sobie tak o, panoszył się i zachowywał jak u siebie. W dodatku, w porównaniu do przeszłości, nie chce hajsu! Księżniczka pierdzielona.
- Jej - powiedział, wskazując swoją bronią na duże, wiszące nad łóżkiem zdjęcie.



Rozwiewając wszelkie wątpliwości - osoba z rozmowy telefonicznej i ta z ostatniego dialogu nie jest tą samą. To dwie różne postaci. ;))
Zapraszam do komentowania, wybaczcie, że taki krótki, ale nie mogłam zbyt wiele zdradzić ^^ 
Damien to zimny drań, ale nigdy nic nie wiadomo. :)

Do następnego! ;*

10 komentarzy:

  1. Hm... Nie wiem co powiedzieć....
    Tak Damien to zimny drań rzeczywiście. I to jak potraktował tą biedną dziewczynę było okropne. W ogóle jak ona sie tam znalazła? Taka niewinna dziewczynka?
    I ten telefon na początku... Co on ukrywa przed Effy ? Tu ja nazywa jak nazywa, ale wydaje mi sie że jednak cos do niej czuje... Mimo, że wcale tego nie chcę.
    No i na koniec ten koleś... "Jej" domyślam się, że chodzi o Effy...
    Yh krótko. Czekam na więcej.
    Pozdrawiam
    Marzycielka

    Ps, zapraszam na mojego bloga. Ten który czytałaś wcześniej został chwilowo zawieszony chcę najpierw skończyć tego. Więc jesli masz ochotę to wpadnij :
    http://unfulfilled-dreams-of-a-fallen-angel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Też mi się wydaje, że "jej" to Effy.. No że ten koleś chce Effy. Damien jest jakiś też dziwny, haha. Niby kocha ją, a wyżywa się na Minni, chociaż w sumie domyślałam się, że tak będzie.. Czekam na nn :)
    Aa, fajnie by było, gdyby następnym razem rozdział był dłuższy..

    love-quintessence.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi się podoba ! Jestem twoją nową fanką ! :D oby tak dalej i chce więcej takich blogów !

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej :) Wraz z moją narastającą miłością do książek postanowiłam napisać coś własnego i podzielić się tym z innymi. Pierwsze co przyszło mi do głowy, to blogspot. No więc założyłam konto, bloga, zaczęłam pisać opowiadanie. Uznałam, że powinnam sprawdzić, jak wygląda twórczość innych. Nie będę długo opowiadać. W końcu trafiłam na Twojego bloga. Czytam, podoba mi się.
    Na początku myślałam, że jest to jakieś popaprane i agresywne opowiadanie zboczonej nastolatki xd Kiedy rozdział się skończył, przyznam, byłam zaskoczona. Albo raczej zaintrygowana. Wróciłam do pierwszego rozdziału. Zaczęłam czytać od początku i, kurde, spodobało mi się :) Bardzo mi się spodobało.
    Postać Damiena wydaje mi się tu żartem, ale przeczuwam, że jest tu niezbędna. Natomiast Effy jest bardzo ciekawa. Nie mogę się doczekać aż oświecisz mnie co do tych wszystkich niejasności :D
    Przeraziła mnie sytuacja z "Minni". Serio, Czy musiał ją rozdziewiczyć? Tak, wiem. Czaję o co chodzi.
    Chciałabym już 4 rozdział :)
    Obserwuję ♥
    Mam nadzieję, że moja opinia Cię zadowoliła :D Bo, moim zdaniem, jest pozytywna :)
    To jak? Zajrzysz do mnie? :D
    tkwi-w-ciszy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Przysięgam, to jest zajebiste! Tylko nie rozumiem tego, że chce się jej pozbyć i jestem ciekawa kim grozi Damien Effy.

    OdpowiedzUsuń
  6. @olixum1 jakbyś mogła powiadamiaj mnie, z góry dziękuję. Opowiadanie? C U D O W N E

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem w szoku po przeczytaniu tego rozdziału. Ten cały Damien to nie tyle drań, co po prostu... potwór! Czytałam z otwartą buzią, bo nie mogłam uwierzyć, że dopuścił się takiego bestialstwa. Zgwałcił tą młodą dziewczynę, nie przejmował się w ogóle jej bólem, strachem, wrzaskami, liczyło się dla niego tylko to, żeby się zaspokoić. Jeju, przecież to chore. Nie mogę uwierzyć, że istnieją tacy ludzie, najgorsze jest niestety to, że to co opisałaś zdarza się codziennie.
    Nie wiem skąd w tym mężczyźnie tyle złości, tyle agresji. Jest kompletnie pozbawiony jakiegokolwiek człowieczeństwa. Tylko na mysl o Effy się trochę opanowuje. Czyżby ten brutal zaczął się zakochiwac? Wątpię, że to w ogóle możliwe, bo do tego trzeba mieć serce, którego on niestety nie posiada. Ale jestem bardzo ciekawa jak to się dalej potoczy;)
    Życzę Ci dużo weny i powodzenia ;) Zaczęłaś naprawdę bardzo ciekawie, oby tak dalej;)

    A w wolnej chwili serdecznie zapraszam na moje kryminalne opowiadanie;) Rozdziałów jest troszkę więcej, ale jakby co zawsze można się wspomóc streszczeniem;) A byłoby mi miło otrzymując od Ciebie opinię;)

    Pozdrawiam;*

    sila-jest-we-mnie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudny rozdizał. Sytuacja z tą dziewczyną była okropna. Rozdział czytałam z wieloma emocjami na twarzy. Czekam na następny :)

    http://life-is-brutal-now.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej,
    zapraszam do siebie na opowiadanie o Luku ;)
    http://lovethatwouldneverexist.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Jprld....
    To jest zajebiste ! Wgl akcja się rozjręciła...
    Omg, muszę to dodać do obserwowanych :3
    Pozdro, życze weny :*
    P.S - jestem tu nowa ;3

    OdpowiedzUsuń