1 lipca 2014

Pierwszy.


dzień pierwszy: rok 2012
- Jak mnie nazwałeś? - pytasz. Jesteś ciekawa jak się nazywasz, bo przecież każdy ma jakąś nazwę? Zastanawiasz się nad tym. Czujesz się jak zakłopotane dziecko. Niezdarnie uśmiechasz się do bruneta. Jego tęczówki lśnią w blasku porannego słońca, które wpada przez okno.
Słyszysz śmiech. Niesamowicie perlisty i piękny. Tak, śmiech może być tak cudowny. Zwłaszcza jego. Mężczyzna coraz bardziej Cię pociąga. Myślisz jak wygląda w całej okazałości i rumienisz się na policzkach. On zauważa twoje zawstydzenie. Dodaje mu to pewności siebie. Nadal czujesz się dziwnie w jego towarzystwie. Tak nieswojo.
To śmieszne, zauważasz. Jak można znać wyrazy, uczucia, jak może Cię coś pociągać, jak to wszystko się dzieje, skoro ty nawet nie masz pojęcia, czy posiadasz imię. Zaczyna Cię to przerażać. Jakbyś znalazła się w tym miejscu przez przypadek. Czy na pewno? Przecież... on Cię zna.
- Effy, nie wygłupiaj się – nie przestaje się uśmiechać. Myśli, że to żart. Wpatrujesz się w jego postać. Ty wcale nie żartowałaś.
- Kim jes.. teś? - wahasz się. Nie wiesz, czy powinnaś zadawać takie pytania. Za późno na odwroty, już wypowiedziałaś te dwa słowa. Nie uśmiechasz się w porównaniu do swojego towarzysza.
- Effy, kurwa, to nie jest zabawne! - do Twoich uszu dociera jego krzyk. Mężczyzna nie wie, co zrobić, co powiedzieć. Wpatruje się osłupiały w Ciebie niczym w obrazek. Wyczekujesz odpowiedzi. Sekundy nieubłaganie mijają. Przytłacza Cię ta krępująca cisza. Bawisz się palcami.
Powoli unosisz wzrok na mężczyznę. Siedzisz na twardym materacu jakiegoś starego łóżka. Nie dotykasz stopami ziemi, jesteś chyba za niska albo to łóżko jest po prostu takie wysokie. Nie wiesz, co to za miejsce. Jakaś melina, dziura. Tylko to zauważasz. Puste mieszkanie. Niegdyś było one białe, teraz kolor ścian przypomina delikatny popiel. Wszędzie unoszą się kłęby kurzu zmieszane z dymem papierosów. Do Twoich nozdrzy dociera również zapach alkoholu, na którego myśl robi Ci się niedobrze.
Przez uchylone okno dostaje się delikatny podmuch wiatru. Muska Twoją skórę, przez co zaczynasz drżeć. Spoglądasz na swoje chude ręce i dostrzegasz gęsią skórkę. Przejeżdżasz po nich swoimi dłońmi, aby choć trochę się ogrzać. Kulisz się w kącie łóżka, opierasz plecami o poduszkę i nadal wyczekujesz odpowiedzi.
Słyszysz ciężkie westchnienie.
- Thomas.., przecież mnie znasz, Effy! Do cholery jasnej, znasz mnie, nie rób sobie jaj! - jego ton nie brzmi już tak pewnie jak przed chwilą. Mówić te słowa, siada na drugim końcu łóżka. Dzielą Was jedynie niecałe dwa metry długości.
- Przepraszam – szepczesz ledwo słyszalnie. Jesteś na siebie zła. Zastanawiasz się, czy to Twoja wina, że niczego nie pamiętasz – Mam pustkę w głowie, Thomasie – dopowiadasz po kilku sekundach. Serce omalże nie wyskakuje Ci z piersi.
W głowie przeplatają Ci się tysiące myśli. Tyle pytań do zadania. Z każdą chwilą ich przybywa. Jesteś zagubiona, nie rozumiesz, co się właściwie dzieje. Dochodzisz do wniosku, że nawet nie wiesz, jak się zachować w takiej sytuacji i, czy nie wyglądasz nazbyt żałośnie.
- Co ty, aż takiego kaca masz? - śmieje się krótko. W jego oczach widać niesamowite rozbawienie.
- To też – odpowiadasz niepewnie. To śmieszne, myślisz po raz drugi. Wiesz wszystko, nie wiedząc nic. - Ja, ekhm, nie pamiętam niczego wcześniej. Nie wiem kim jestem, gdzie jestem, dlaczego akurat tutaj.. - te słowa wymagają od Ciebie poświęcenia. Ciężar jego wzroku jedynie Cię przygniata – z Tobą – dodajesz nieco ciszej, niepewnie.
Thomas marszczy brwi. Długo trwa ta sytuacja, która zaczyna Cię bawić. Kąciki ust mimowolnie wznoszą się do góry. Dostrzegasz, jak kątem oka na Ciebie spogląda.
- Wyglądasz jakbyś pierwszy raz od wieków użył czegoś, co nazywa się mózgiem. Chyba nie często myślisz? - pytasz bardzo pewnie i śmiało, co samą Cię dziwi. Mimowolnie zawstydzasz się i spuszczasz wzrok. Znów się delikatnie rumienisz. Podświadomie wiesz co robić, jednak nie zdajesz sobie z tego sprawy.
- Jesteś pewna, że niczego nie pamiętasz? - spogląda na Ciebie. Kiwasz przecząco głową. - Bo chamska jak zazwyczaj – znowu to robi. Seksownie mruga okiem, a Twoje serce wyrywa się z piersi. - Cokolwiek w ogóle pamiętasz? Nie wiem.. masz prześwity czy coś takiego? - pyta. Wydaje się, że mówi to z troską w głosie. Szybko odganiasz te przypuszczenia.
-Ja... - nabierasz powietrza w płuca i szybko je wypuszczasz – niestety nie. Thomasie kim ja jestem? - pytasz go po raz kolejny.
Kolejna chwila ciszy. Spoglądasz na jego twarz, która w tym momencie wyraża tysiące emocji. Dostrzegasz drgnięcie jednego z kącików ust. Nie wiesz, co miałoby to oznaczać.
- Nie chcesz wiedzieć – odpowiada. Drapie się w głowę – nazywasz się Elizabeth Moore. Zdrobniale Effy, to taki twój.. powiedzmy „pseudonim artystyczny” - mówiąc ostatnie słowa, kiwnął w powietrzu dwoma palcami każdej dłoni, malując niewidzialny cudzysłów.
- Jestem artystką? - zapytujesz dociekliwie, jednak Thomas ignoruje te pytanie.
- Niestety, nie mogę powiedzieć nic więcej. - rozgląda się po pomieszczeniu, jakby miała się w nim znajdować jakaś pluskwa czy nieproszony gość. - uciekaj i zapomnij o mnie, żyj od nowa, Effy. To niesłychana szansa dla ciebie, uciekaj stąd, póki jeszcze możesz – dopowiada szeptem. Pospiesznie schodzi z łóżka i podchodzi do Ciebie. Łapie Twoje ramię i próbuje siłą wyprowadzić Cię z pomieszczenia.
-Ała! - chcesz się wyrwać, jednak Twoje poczynania są nic nie warte. Mężczyzna wyrzuca Cię za próg, rzucając Ci przy tym małą, damska torebkę.
Po chwili drzwi się uchylają, a zza nich wyłania się jego postać. Ubrany, wysuszony Thomas obejmuje Cię w pasie. Odczuwasz jego zapach – wanilia przesiąknięta jego cudownymi perfumami. Podobają Ci się. Jąkasz z zachwytu.



Powracając wspomnieniami do tamtych wydarzeń.. czuję się strasznie. Wtedy, cóż, mój świat się zawalił. Zmienił tor swojego lotu, niczym zestrzelona rakieta. Chyba tak musiało być. Bez tych przeżyć nie zrozumiałabym sensu swojego życia, które w tamtych chwilach niewyobrażalnie mnie kłuło. Bolał mnie sam fakt, że istnieję.
Powinnam była się zmienić, powiedziałby nie jeden człowiek, powinnam wyciągnąć naukę, skorzystać z tamtej szansy, którą dało mi zapomnienie. Niestety, ja wolałam odkrywać przeszłość niż kreować swoją przyszłość. Znów jestem w punkcie wyjścia. Znów mój los jest taki, jaki był wcześniej. Co z tego, że zboczył z drogi, skoro wkrótce na nią powrócił. Ta ścieżka to wielka pętla, zatacza się niczym koło, bez drogi ucieczki.
Do pokoju wszedł starszy mężczyzna. Wyglądał tandetnie, ubrany na czarno – lakierki i garnitur – pławił się w luksusie. Widać było, że kieszenie miał wypchane forsą. Jego pokazowość mdliła mnie już w momencie wejścia do pomieszczenia. W dodatku odpychający zapach perfum dotarł do moich nozdrzy.
- Uhm, na co masz ochotę? - Zapytałam tego fagasa. - Stawki poszły o 25% w górę. - Dodałam, gdy ten wodził po mnie swoimi oczami. Był ohydny, a jego napalona mina odrażała mnie, niczym zapach zgniłych jaj.
- Szybka gałka i po sprawie. – Obleśnie oblizał kąciki swoich ust. Westchnęłam zdegustowana jego odniesieniem się do spraw intymnych.
- Dla ciebie, kochanie... trzy stówki. – Mój ton musiał brzmieć wtedy tak cukierkowo, niczym słodkie, pudrowe landrynki, które uwielbiałam w dzieciństwie.
Skrzywił się i usiadł na łóżku. Co ja plotę, on się rozwalił na nim niczym urlopowicz na polu namiotowym. Wbijał wzrok we mnie i moje ciało.
- Ale będziesz nago. – Dodał i znowu oblizał spierzchnięte wargi. Wstrząsnął mną dreszcz. Robota robotą, mam jeszcze resztki jakiegoś rozumu.
- To ja tutaj stawiam warunki. Tysiąc dwieście bez stanika – powiedziałam, na co pan popatrzcie-ile-mam-forsy wykrzywił swoje usta w niezadowoleniu. Nie moja wina, że grubas mi się nie spodobał. Jeśli mam to robić i zarabiać dla szefa muszę chociaż sama ustalać stawki i swoją wartość. – Ale tylko patrzeć, bez obmacywania. – Powiedziałam.
Szantaż, jakim mój boss nakazuje mi tę pracę wykonywać jest niebywale dla mnie skazujący. No, ale muszę to robić, by żyć, by inni też mogli żyć. Kiedy półtora roku temu odnalazł mnie... nie miałam wyjścia, musiałam się zgodzić. Mój wstyd za ich życie. Proste niczym męskie myślenie. Wtedy, nim odzyskałam pamięć... było to jak kara. Czułam odrażenie na każdym kroku, myłam się drucianą szczotką, by pozbyć się obrzydzenia do swojego ciała. W umyśle jednak, pozostawały psychiczne rany i zadrapania, których domyć nie mogłam. Jakiś czas temu dopiero, ponad pół roku temu zaczęłam przypominać sobie drobne szczególiki z mojego życia i... tamte wydarzenia, zło i cierpienie. Ta fucha, w porównaniu z przeszłością jest niczym moje wybawienie.
- Dwie stówki za gałkę – podrapał się po przeszczepionych niedawno włosach. Mrugnął okiem i poruszył brwiami, co miało wyglądać seksownie. Niestety, w niczym nie przypominał boskiego macho, a jedynie tanią podróbkę jakiegoś żigolaka.
- Trzy, ani grosza mniej. - założyłam ręce na krzyż w taki sposób, że uwydatniły się moje kształtne, jędrne piersi. Na znak zgody odpiął pasek i kiwnął palcem wskazującym, abym się do niego zbliżyła. - Kaska przed – powiedziałam, a ten posłusznie wyjął plik banknotów. Przeliczył mi i odliczoną sumę podał mi do ręki.
Sprawdziłam, czy aby się nie pomylił. Wszystko się zgadzało. Grzecznie usiadłam obok niego na łóżku, a twarz przyozdobiłam uwodzicielskim uśmiechem, mimo że wcale nie byłam zadowolona z mojego obecnego położenia i sytuacji, w której się znalazłam.
Pomogłam mu zsunąć delikatnie spodnie i uwierające jego nabrzmiałego członka bokserki. Zabrałam się do 'roboty'. Na początku pomachałam trochę ręką w górę, w dół, aby potem wziąć go do ust. Pieściłam jego napletek językiem i nasłuchiwałam sapania grubasa. Po chwili nie dał już rady. Na szczęście w porę się odsunęłam. Dwie minuty - tylko tyle wytrzymał kasiasty. Spojrzałam na niego wyśmiewczo i podeszłam do biurka. Pod blatem przymocowany był guzik wzywający ochronę. Po chwili pojawili się w drzwiach. Poczekali łaskawie, aż mężczyzna się ubierze i wyjdzie z pokoju, zapewniając mi przy tym odrobinkę bezpieczeństwa.


- Fuj – wyplułam pastę do umywalki. Sam smak jego penisa pozostawał w moich ustach. Był obrzydliwy.
Wzięłam do ręki płyn do płukania ust. Odkręciłam buteleczkę i upiłam duży łyk. Co najmniej pięć minut męczyłam się z tą cieczą. Za wszelką cenę pragnęłam wyzbyć się uczucia brudu na języku.
Usłyszałam jak ktoś wchodzi do mojego pokoju. Byłam w samej bieliźnie. Stałam w łazience otwartej na oścież. Mimo to, nie krępowałam się i nie przejęłam obecnością mojego gościa w moich skromnych progach. Doskonale wiedziałam, kim był.
Podszedł do mnie i objął od tyłu. Delikatnie zaczął całować moją szyję i wodzić rękami wzdłuż mojego ciała. Przeszedł mnie miły dreszcz. Powoli odwrócił mnie do siebie. Patrzyliśmy sobie w oczy. Blondyn niebezpiecznie zbliżał swoją twarz do mojej. Czułam jego oddech na policzkach, które momentalnie zabarwiły się na różowo. Musnął je opuszkami palców. Po chwili poczułam jego miękkie wargi na swoich. Delikatnie przygryzł moją dolną część ust i wbił się w nie językiem. Krążył nim w środku, doprowadzając mnie przy tym do szaleństwa. Po chwili oderwał się ode mnie i uśmiechnął tryumfująco. Był mistrzem w uwodzeniu kobiet.
- Jak się spisała moja mała, seksowna podopieczna? - zapytał i złapał mnie dłońmi za pośladki, sadzając na kamiennym blacie obok umywalki.
- Bilans dnia: w ciągu ośmiu godzin udało mi się zarobić osiemnaście tysięcy dwieście. - powiedziałam po chwili zastanowienia. - To znaczy.. tobie się udało. Swoją działkę odciągnęłam, osiemnaście dwieście jest dla ciebie – dodałam, aby nie wprowadzić szefa w błąd.
- Jesteś wspaniała! - wbił się w moje wargi, pogłębiając poprzedni pocałunek. - zachowaj te dwieście, premia za dobrą robotę – mrugnął do mnie prawym okiem. - A mówili, że jestem głupi, pozwalając dziewczynom na ustalanie cennika.. - uśmiechnął się przekornie. Mój własny szantażysta, poprawka, cholernie seksowny szantażysta to jednocześnie facet moich marzeń. Wysportowany, wyrzeźbiony, wspaniały, uroczy, a przede wszystkim bardzo męski i delikatny. Alfons zawsze dba o swoje dziewczynki. - Moja najlepsza – dodał i rozpiął mój blado różowy biustonosz. Mruknął, gdy opadł na ziemię.
Odwdzięczyła się tym samym i zdjęłam jego koszulę, pod którą ukazał mi się wspaniale ukształtowany tors. Przygryzłam wargę. Ewidentnie leciałam na swojego "pracodawcę". I on, wiedząc o tym, zaczął to wykorzystywać. Należałam do niego, ale on do mnie również. Byliśmy skazani na porażkę, mimo to iskrzyło między nami. Dwie spartaczone dusze, które nigdy się nie zejdą, zawsze obok siebie, na zawsze.
- Uwielbiam Cię, Elizabeth Moore – szepnął, wpatrując się w moje ciemne włosy.
- Ja Ciebie również, Damienie Clarksonie – odparłam na jego słowa. Jako jedyna, z nielicznych osób znałam jego tożsamość. Ufał mi, a ja jemu. W końcu, bez tego już dawno bym zrezygnowała i ujrzała trupy moich bliskich.
- Że też tak długo się przede mną skrywałaś. Nawet nie wiesz, jak stęskniłem się za twoim widokiem i twoim pięknem – uwodził mnie słowami, a ja dałam się temu porwać.
Rozkoszowaliśmy się sobą wzajemnie. Swoją bliskością rozpalał moje zmysły, a ja działałam na niego w ten sam sposób. W innych warunkach bylibyśmy może nawet szczęśliwą parą, jednak w obecnej sytuacji pozostają nam jedynie ciche schadzki, o których nie mogą dowiedzieć się inne dziewczyny. W końcu wyjdzie na jaw to, co tak długo skrywaliśmy, a tego nie chcemy.
Oplotłam jego tors nogami, a ten podniósł mnie do góry. Przytulałam się do niego nagą klatką piersiową, jednak zdawałam sobie sprawę, że ten cudowny moment nie potrwa długo.
- Przestańmy w to grać – błagalnym wzrokiem wpatrywałam się w jego iskrzące z rozkoszy tęczówki. - Spróbujmy.. żyć normalnie.
- Na to zdecydowanie za późno, kochanie. Nie możemy tego zrobić, policja by nas szybko zwęszyła, a pamiętaj, że siedzimy w tym razem. Tak bardzo chciałbym żyć inaczej, tak bardzo chciałbym to zaprzestać, ale koło fortuny się toczy, rozumiesz?
- Tak, wiem. Jak TO wyjdzie na jaw.. to klapa. Cholera jasna, że też musiało się to wtedy stać, pierdoleni bogacze..
- Ciii – uspokajał mój gniew – nikt się nie dowie o tym, co zdarzyło się tamtej wiosny, obiecuję to. I zapamiętaj, że jeśli znów nawiejesz.. nie powstrzymam się tak jak wtedy. - złożył kolejny pocałunek na moich ustach. Złapałam jego twarz w dłonie i przyciągnęłam z powrotem do siebie.
Wyszedł ze mną z łazienki, cały czas całując. Delikatnie położył mnie na łóżko, a ja ponownie zmusiłam go do pozostania blisko mnie. Byliśmy cholernie napaleni, jednak tę bliskość przerwał nam dźwięk jego telefonu.
- Halo?
- … - po drugiej stronie ktoś coś mówił. Nie byłam w stanie usłyszeć co konkretnie. Po twarzy Dan'a wiedziałam, że to nie są pozytywne wieści.
- Pierdol się – rzucił wkurzony do osoby po przeciwnej stronie i się rozłączył. - Cholera jasna, ktoś jednak o tym wie... - rzucił w moją stronę. - Chce kasy. Dużo kasy.
Namiętność i czar chwili prysnęły niczym bańka mydlana, serce zaczęło bić szybciej, a ręce drżeć ze strachu.
- Kurwa, opanuj się – rzucił do mnie wściekle. - Musimy się go pozbyć.
- Ale... jak?!
- Wymyślimy coś. I to szybko, jest w chuj niebezpiecznie, każdy kolejny krok może nas kurwa pogrążyć. Rozumiesz co to znaczy i dla mnie, i dla ciebie i dla całej ekipy?! Ja kurwa nie chcę wrócić do pierdla, nie chcę! - wrzeszczał. Po chwili drzwi, za którymi zniknął Damien trzasnęły.
No to mamy problem
 Witam, witam!
Przybywam z pierwszym rozdziałem i czekam na opinie.
Wchodzę na każdy blog pozostawiony w SPAMie. :)

CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Pozostaw po sobie chociaż jakiś ślad ;)

Pozdrawiam i do następnego! ;*

8 komentarzy:

  1. Hej ") Dopiero zajrzałam, ale nie bój żaby, czytałam prolog :D Jest w tym rozdziale pełno niejasności. Że co się wydarzyło poprzedniej wiosny? Że jak Damien nie powstrzyma się tak, jak poprzednio. Że jak do cholery jasnej Effy dowiedziała się o wszystkim? O.o Zaskoczyłaś mnie ... zmianą [?].
    Nie sądziłam, że to pisanie w czasie teraźniejszym jest tylko jakimiś zapiskami w zeszycie ;d
    Wielkie FUJ! Nie mogę uwierzyć, że główna bohaterka jest prostytutką, a prawdopodobnie jej miłość - alfonsem.
    Naprawdę oryginalnie ;D
    Pisz szybko 2 <3
    she-was-the-one.blogspot.com
    ~J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dalszych rozdziałach pojawią się odpowiedzi na te pytania. ;)
      Ona prowadzi pamiętnik, i tak, w czasie teraźniejszym, tak jakby 'do siebie'.
      Życie niektórych sprowadza na złe ścieżki, a innych na jeszcze gorsze, wszystko wyjdzie w praniu ;d
      Dziękuję serdecznie za opinię, pozdrawiam ;*

      Usuń
    2. Nie ma za co :> Tylko pisz dłuższe te rozdziały xd Jak z stąd do Las Vegas ;D

      Usuń
  2. O kurde ;o Obrót o 180 stopni :) Również nie spodziewałam się, że to tylko zapiski z jakiegoś zeszytu, pamiętnika czy jakoś tak ;D
    Racja, naprawdę miała wielką szansę na nowe życie, ale, jak wyczytałam, jest szantażowana, tak? Ma być prostytutką, a w zamian za to KTOŚ nie zabije jej bliski? Wybacz, jeśli źle zrozumiałam :)
    Piszesz naprawdę fantastycznie :) Cholera, ale ja Ci zazdroszczę :)
    Ja mam kompletną pustkę w głowie ;d Do tego jestem teraz przez miesiąc na wakacjach i nie mam czasu na udostępnienie nowego rozdziału, ale skomentować skomentuję :D
    Pisz szybciutko następny, bo już chcę wiedzieć co dalej z Effy xd
    shoot-baby.blogspot.com / NOWY, który pojawił się kiedyś tam xd
    among-the-people.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz przecież, że uwielbiam zaskakiwać ludzi ;*
      I bardzo dobrze to rozumiesz. :) Tym kimś jest jej szef (nawet napisane jest w rozdziale), żebyś wiedziała na przyszłość c;
      Ty mnie?! TFU, TFU, wypluj to, nim palniesz jeszcze coś głupszego, nie dorastam Ci do pięt, kochanie ;c
      Zazdroszczę wakacji jeszcze (tak jak i pisania)... ja niestety nudzę się w moich czterech ścianach... ;<
      Na shoot nawet chyba dodałam komentarz, popraw mnie jeśli się mylę. A na among mój komputer nie chciał 3 razy wstawić komentarza do rozdziału, więc się poddałam :c
      Dziękuję za opinię, słońce <3

      Usuń
  3. Podoba mi się strasznie, i zapraszam do siebie, mam nadzieje ze zostawisz coś po sobie hehe <3 www.love-is-not-dream-kiss.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurde, idealny, zazdroszczę stylu pisania. <3
    Informuj mnie także, bo jestem mega ciekawa.
    A u mnie pierwszy rozdział.
    http://ithroughtyoudalwaysbemine.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. OOO ja nie mogę! Jeśli chodzi o jej "profesję" to FUJ. Ten grubas był obleśny.
    Hmm.. Masa pytań się nasuwa. A więc bohaterka prowadzi dziennik. Okey, ale co się stało po tym jak wyszła z domu tego bruneta? Coś złego? Zabiła kogoś?
    I jeszcze jest zakochana w swoim alfonsie... Co ja sprowadziło na taką drogę?
    Czy będą mogli być kiedyś razem?
    Pytania, pytania i jeszcze raz pytania...
    Lecę czytać dalej. Może coś się trochę wyjaśni.
    Pozdrawiam
    Marzycielka :*

    OdpowiedzUsuń