8 lipca 2014

Drugi.

Dedykowany Aleksandrze Rosie, bo jest ze mną od początku, nie pierwszy raz.

+ Zapraszam na moje najnowsze opowiadanie: kliknij tutaj

Spoglądałam ślepo w drzwi. Każda sekunda wbijała się we mnie niczym ostrze. Denerwujący dźwięk tykającego zegara doprowadzał mnie do szału. Po raz kolejny zmieniłam pozycję na swoim łóżku. Leżałam tak już kolejną godzinę, jednak nie miałam ochoty wychodzić, czy też przyjmować nowych, dziko napalonych na kobiece wdzięki, niczym na mięso, klientów.
Po moim policzku spłynęła jedna łza, by po chwili doprowadzić do całkowitego płaczu. Szloch ogarnął moim ciałem, które wyginało się pod jego wpływem. Raz po raz przechodził mnie mocny dreszcz.
"Ktoś jednak o tym wie", "KTOŚ jednak o TYM wie" - słowa mojego szefa pogłębiały tylko uczucie strachu i bezradności. Miałam je w głowie już od kilkunastu godzin i, mimo wszelakich starań, nie chciały odejść. To nie mogła być prawda, przecież... sprzątnęliśmy wszystkich świadków, nie został nikt, kto mógłby cokolwiek widzieć, słyszeć. Coś, albo kogoś, musieliśmy przeoczyć. Przed oczyma zrobiło mi się zupełnie czarno. Silny zawrót głowy spowodował nagłe osłabienie. Nie potrafiłam nawet zwlec się z łóżka. Sądziłam, że to przez sytuacje ostatnich dni. Mało jadłam, spałam maksymalnie godzinę każdego dnia. Nie potrafiłam zrobić łyka wody, a każdy przymuszony do zjedzenia posiłek nie pozostawał w moim żołądku nazbyt długo. Te przemyślenia mnie wykańczały, a niewiedza tylko doprawiała o kolejne problemy.
Minęły trzy dni.
Od tamtego czasu nie przyjęłam żadnego klienta - z polecenia Damiena. Prosił, aby zostawić mnie samą, nie był już w stanie godzić się z tym, że nie jestem jedynie jego własnością. To on, podczas tej krótkiej przerwy w zadowalaniu bogatych mężczyzn, był jedynym, który się do mnie zbliżył na mniejszą odległość niż metr. Wciąż pamiętam nasz dialog, przez który totalnie zamknęłam się w sobie.

"Kilka godzin później, gdy zszokowana leżałam otulona satynową kołdrą, do mojego pokoju wszedł nie kto inny, jak pan "Zawsze Mam Kurwa Rację". Na jego widok odruchowo odsunęłam się na łóżku, nie po to, by zrobić mu miejsce, ale by od niego uciec jak najdalej. Wybuch złości, którym zostałam obdarzona, zdenerwował mnie na tyle mocno, że pierwszy raz od wielu miesięcy nie cieszyłam się na jego widok.
- Masz przerwę. Na tydzień - powiedział otarłszy mój policzek opuszkami palców. Wpatrywał się we mnie niczym w obrazek. Jego oczy wyrażały nagle tyle nieznanych mi uczuć. Nie spodziewałam się po nim jakichkolwiek emocji związanych z naszym ostatecznym końcem, z tym, co czeka nas, gdy prawda ujrzy światło dzienne. - Minimum tydzień - dodał i spojrzał na mnie wyczekująco.
Przerażał mnie swoją zmiennością. Zachowywał się bardzo troskliwie, aż przez chwilę miałam wrażenie, że postanowił zaryzykować i uciec z tego przeklętego miejsca, w którym jest panem i władcą.
- Nie potrzebuję tego - powiedziałam przez zaciśnięte zęby. - Muszę zarobić, a nikt tego kurwa za mnie nie zrobi - dodałam, utrzymując ten sam ton. Dan odsunął ode mnie swoją, spoczywającą na moim prawym kolanie, dłoń. Siedział obok mnie, nie wiedząc, co powiedzieć. Podrapał się po głowie, zastanawiając, jak wybić mi z głowy myśl o forsie i robocie.
- Dam ci pieniądze, Effy - przybliżył swoją twarz do mojej, a ja wyczułam mocny odór jego perfum. Nie miał ich na sobie, gdy przyszedł parę godzin wcześniej - tylko proszę.. Nie przyjmuj nikogo. Błagam, wiem, że to zależy od Ciebie, bo jako jedyna potrafisz mi się przeciwstawić, ale nie  rób tego - brzmiał żałośnie, chociaż z drugiej strony było to całkiem urocze. Pierwszy raz o coś mnie poprosił, nigdy wcześniej nie padły z ust blondyna żadne prośby. 
- Przecież i tak, jeśli się nie zgodzę, zaczniesz wypominać mi o tym, co czeka mojego.. - nie zdążyłam dokończyć, gdyż Clarkson wciął mi się w słowo.
- Masz rację, nie masz wyjścia - szepnął wprost do mojego ucha. 
Wpatrywał się we mnie, co chwila przybliżając o kolejne milimetry. W końcu trzymał mnie w objęciach, całując po szyi. Moja złość w jednej sekundzie wyparowała. 
- Kiedy sprawa z tym telefonem się wyjaśni.. - przełknął gorzko ślinę. Szukał wsparcia w moich oczach. Jego tęczówki nagle wydały się poszarzałe, bez błysku, który tak często w nich widnieje. Widziałam, że męczył się z tym, co zaraz miał powiedzieć.
Nastała głucha cisza, która nie była zbyt komfortowa. Blondyn odwrócił wzrok i wpatrywał się w ścianę przed sobą. Była krwistoczerwona, a na jej środku zawieszony został duży ścienny obraz przedstawiający parę w pozycji seksualnej. 
- Będziesz mogła odejść, Elizabeth. - zwrócił się do mnie moim pełnym imieniem, na co przeszły mnie ciarki. Robił to jedynie w sprawach bardzo ważnych. Powoli docierały do mnie jego słowa. Spojrzałam niedowierzająco w jego oczy, ale nie odnalazłam w nich krzty kłamstwa. Pomimo braku wyrazu, nie był to wzrok kłamcy. Przynajmniej nie w obecnym momencie.
- Jak to?
Westchnął na moje pytanie. 
- Nie chcę, by cię dotykali, nie chcę. Mark cały czas tłukł mi do głowy, że jesteś najlepszą panienką. Teraz, teraz już nią nie jesteś - powiedział, a mnie ukłuło coś w sercu. Pomimo niewdzięcznej "pracy", takie słowa bolą. Ktoś jest lepszy - Dostarczono nowy towar, całkiem niezła dupa, trochę młodsza od ciebie. Wiesz, że zawsze świeży towar schodzi niczym maślane bułeczki. Był układ, że skończysz, jeśli któraś cię przebije, chociaż centem, dolarem. - dodał.
On, on.. nie wiedziałam, że mogę z tym skończyć. Kurwa mać, gdybym o tym wiedziała.. nigdy nie dawałabym im tyle kasy, a teraz.. te wszystkie lata stają mi przed oczami i to, gdy w wieku piętnastu lat natknęłam się przypadkiem na Marka Zureckbergsa - faceta bez skrupułów. Od tamtego czasu moje życie to nieustające piekło.
- Jak to, kurwa?! - krzyknęłam tak głośno, że mój gość odsunął się ode mnie na długość łóżka.
- Effy - próbował mnie uspokoić - jesteś dla nas najcenniejsza, bo to dzięki tobie wszystko się tak rozwinęło, ale robiłaś to, by go ocalić. Zapewne z miłości. A ja z miłości do ciebie pozwalam ci odejść. Pozbędziemy się niewygodnego świadka i możesz wrócić do wcześniejszego życia, rozumiesz?
- Jakiego, kurwa, życia?! Nie mam żadnego życia, dupku, zniszczyliście je z Markiem, za co w chuj ci dziękuję! - wszystkie słowa ociekały niesamowitym jadem.  - Z miłości?! Gdybyś mnie choć trochę bardziej kochał niż tę pierdoloną forsę, to już dawno nie pozwoliłbyś na to, by działa mi się krzywda, rozumiesz? - przedrzeźniałam jego ton i wypowiedź.
Wtedy on zrobił coś, czego w tamtym momencie się nie spodziewałam. Przytulił mnie mocno i wyszeptał we włosy krótkie "przepraszam", po czym wpił się w moje wargi. 
- A szantaż? - zapytałam, gdy wyrwałam się spod jego ust.
Na moje słowa jedynie krzywo się uśmiechnął. - Dalej aktualny, Effy. Muszę mieć pewność, że wypełnisz swoje ostatnie polecenie.
- Dlaczego akurat on? - nie odpuszczałam, te pytanie od kilku miesięcy przewijało się w mojej głowie, jednak nigdy nie wypłynęło na zewnątrz.
- Bo on też cię kocha. - odparł beznamiętnie.
- Też?
- Już mówiłem, że cię uwielbiam. I potrzebuję.
- Ale to nie musi być miłość - odparłam, nie chcąc przyjąć do wiadomości tego, iż darzy mnie jakimkolwiek, silniejszym uczuciem. 
- Kocham cię, ja cię, kurwa, kocham - popatrzył w moje oczy. Ten sam, prawdziwy wzrok świdrował mnie od zewnątrz. - Kiedy trafiłem pod skrzydła Marka, nie chciałem, byś to robiła. To nie zajęcie dla tak pięknych i cudownych kobiet, ale on się uparł. Po jego śmierci, gdy przekazał mi interes, chciałem cie uwolnić, ale w tym całym zamieszaniu zniknęłaś. I wtedy poczułem, że chcę ciebie obok, dlatego zacząłem cię szukać. Dlatego ta cała szopka.
- To dlaczego ten szantaż do cholery?! Dlaczego dalej chciałeś, aby zajmowała się tym pieprzonym fachem? - słowa jak brzytwy, przecinały ciężkie powietrze. 
- Inaczej byś nie wróciła. 
- Chrzań się, Clarkson. - odwróciłam głowę w lewą stronę. Byleby z dala od jego gęby. Niestety nie dany był mi spokój. Jego dłoń odwróciła mnie do niego i po chwili znowu upajał się moimi wargami. Wściekłość, która mną ogarnęła była tak samo mocna, jak miłość, jaką go darzę. W jednej chwili ogłupiałam, a zdrowy rozsądek odsunęłam na bok, po to by zasmakować jego miłości, na którą tak długo czekałam. Pomimo ran, które mi zadał, ta chwila musiała się odbyć. Nie po to czekałam na nią kilka lat. W głębi serca, czułam, że jednym z powodów, dla których wróciłam, był właśnie Damien.
Pierwszy i ostatni raz uprawialiśmy ze sobą seks." 

Odwiedził mnie kilka razy, jednak tylko przynosił jedzenie, przytulał na przywitanie i po to, by się pożegnać lub sprawdzał, czy nikt się do mnie nie zbliżał. Nie odezwaliśmy się ani słowem. 
Bardziej, niż tamtą sytuacją, martwiłam się owym, złym osobnikiem, przez którego nie mogę zerwać z prostytucją tak szybko, jakbym chciała. Życie jest niesprawiedliwe.
Wstałam i usiadłam do biurka. Chcąc zająć myśli, miałam zamiar opisać kolejny z dni, podczas których nie pamiętałam kompletnie nic. Otworzyłam szufladę, ale jedynie ślepo wpatrywałam się w gruby zeszyt. Obłożony był czarno-białą okładką imitującą marynarskie pasy, pomimo niezgodności kolorów. Ktoś nagle zapukał. Szybko wsunęłam szufladę i udałam, że poprawiam makijaż.
- Można? - zza drzwi wyłoniła się postać ciemnowłosej dziewczyny. Zmarszczyłam brwi na jej widok. Skądś kojarzyłam te pukle, kręcone kosmyki. Nie byłam w stanie przypomnieć sobie sytuacji, ani miejsca, gdzie ją widziałam.
- Mhm - odparłam, wpatrując się w lustrzane odbicie nieznanej mi osoby.
- Dan powiedział, że jak chcę to mogę iść do jakiejś dziewczyny się zapoznać. Twoje drzwi były o wiele większe niż pozostałe i w innym kolorze, dlatego wybrałam właśnie je - paplała jak nakręcona katarynka, ale nie przeszkadzało mi to zbytnio. Byłam jej wdzięczna, że zajmuje mój czas, miałam też nadzieje, że choć na chwilę zapomnę o coraz bardziej narastającym napięciu związanym z tajemniczym mężczyzną z telefonu. Domyśliłam się już, że to ta nowa dziewczyna. Całą resztę znałam, a tylko ona mogłaby być tą, która jest 'lepsza'. - Jestem Dominica, dla przyjaciół "Minni" - uśmiech nie schodził jej z twarzy. 
Była piękną, młodą kobietą. Delikatna cera, nie zniszczona kosmetykami, bez zmarszczek, wręcz zaskakiwała swą świeżością. Miała również piękny głos, niesamowicie wdzięczny i przyjemny dla ucha. Podeszła do biurka, które czasem robi mi za osobistą toaletkę i wyciągnęła do mnie dłoń z idealnym, fioletowym manicure'm. 
- Elizabeth, ale mów mi łaskawie z woli swojej "Effy". - próbowałam się chociaż lekko uśmiechnąć przy delikatnym uściśnięciu jej dłoni, ale chyba niezbyt mi to wyszło. Na szczęście moja kompanka tego nie zauważyła.
- Naprawdę? O rany, Dan mi mówił, że mnie wprowadzisz, więc chyba dobrze trafiłam. Dan stwierdził również, że jesteś tutaj najlepsza, że nikt nigdy jeszcze tyle nie zarobił co ty - wkurzało mnie ciągłe przypominanie o blondynie, aczkolwiek zaciekawił mnie jeden fakt.
- Powiedział ci, że jak? Nigdy?
- Mhm, zazdroszczę, bo to kupa forsy. Jak ja bym chciała się pławić w bogactwie, no wiesz, dobre, znane marki ciuchów, dużo butów, kosmetyków.. - trajkotała nadal, jak typowa nastolatka z marzeniami. Moje myśli jednak nie przyswajały słów, które wypowiadała, gdyż zastanawiałam się nad jednym, istotnym faktem. Okłamał mnie, Damien Clarkson mnie okłamał, ale dlaczego to zrobił?
- Jak tu trafiłaś? - przerwałam jej w pół zdania.
- Poznałam kiedyś jedną z dziewczyn, Verkę, kojarzysz może? I mnie wkręciła, powiedziała, że dam radę się przyzwyczaić, a co najważniejsze, jest kasa. Wczoraj miałam urodziny, także moja ucieczka i wyjazd nie będzie odnotowany jako zaginięcie, bo w końcu napisałam list...- nie obchodziły mnie dalsze słowa.
Clarkson okłamał mnie. Tylko to w tamtej chwili było najważniejsze. Najgorsze jest to, że ja nie mam pojęcia dlaczego to zrobił. Damienie, w co ty ze mną pogrywasz?

Hej Wam! ;)
Sama się sobie dziwię, że ten rozdział wygląda w ten sposób. Pisałam go niedawno i nie miałam założenia, co się w nim stanie, moja wena twórcza dosyć bardzo mnie poniosła. Mam nadzieję, że to dobry znak, bo pogoda nie zachwyca, a tak będę miała co robić w pochmurne dni.
Dziękuję za miłe słowa pod poprzednim rozdziałem, wiele dla mnie znaczą, naprawdę.
Sprawy dzienne: 
Przystąpiłam do jednego ze spisów fanfików TU.
Od teraz, jeśli macie jakieś pytania, nawet dotyczące przyszłej fabuły, bohaterów, bądź bezpośrednio o mnie, pytajcie na asku. Odpowiem na każde pytanie ;)
Jeśli chcecie być informowane to zapraszam do obserwacji lub specjalnej zakładki w menu ^^
Czy rozdział nie jest zbyt długi? :)
Chcecie może rozdział z perspektywy innej wybranej przez was postaci? ;>
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Do następnego, całuję xoxo


16 komentarzy:

  1. Nie rozumiem tego Damiena... Skoro ją kocha to wybrał sobie dziwny sposób na zatrzymanie jej przy sobie. ja na jej miejscu mocno bym go jebnęła ( sorki za wyrażenie) w głowę. Może by trochę zmądrzał...
    no i nadal nie wiadomo za wiele. Co to za on, który jest przedmiotem szantażu? Ktoś z rodziny, a może inny mężczyzna?
    Nadal nie wiemy co się wydarzyło po jej wyjściu od tego bruneta.
    I teraz dlaczego Damien ją okłamał? Może zmądrzał i pozwoli jej odejść. ale to i tak nic nie wyjaśnia.
    Yh irytuje mnie on trochę, ale na razie jet jeszcze za dużo pytań bez odpowiedzi.
    Może napisz coś z jego perspektywy żeby rozjaśnić sytuacje. Co on tak na prawdę czuję?
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :p I bardzo proszę o informowanie mnie.
    Pozdrawiam
    Fallen

    Ps. I u mnie nuż nie długo nowy rozdział. jak tylko pojawi się szablon. więc zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, dziękuję za ten komentarz.Nie sądziłam, że cię zaciekawi :)
      Wszystko wyjdzie w kolejnych rozdziałach, nasza bohaterka ma pamiętnik, z którego dowiemy się naprawdę wiele istotnych rzeczy, a Thomas obiecuję, że już niedługo znów się pojawi, kwestia kilku rozdziałów ;)
      Kreacja Damiena jest taka jak być powinna, o dziwo uwielbiam jego postać, tę zmienność, która jest tak podobna do mojego charakteru. Zastanowię się, czy kolejny rozdział nie będzie z jego perspektywy, ale boję się, że zbyt wiele mogę w ten sposób wyjaśnić. Rozdziały piszę na bieżąco, więc w sumie sama dokładnie nie wiem, co będzie dalej. ;)
      Niedługo do Ciebie wpadnę i poczyta, bo zafascynowała mnie twoja historia ;)
      I nie przepraszaj za wyrażenia, ja używam w opowiadaniu znacznie gorszych sformułowań, więc mnie to nie rusza. Dziękuje pięknie za te wszystkie słowa ;)

      Usuń
  2. Przez tą dedykację uśmiechałam się jak chora do monitora :D Kurde, czuję się jakbym Oscara dostała :D Dziękuję bardzo i bez zarzutu mogę powiedzieć to samo o Tobie :)
    "(..) Pierwszy i ostatni raz uprawialiśmy ze sobą seks."
    Nie rozumiem, dlaczego przy tym zdaniu łza spłynęła po moim policzku? Na litość boską, mówimy o alfonsie, prostytutce, a ja ryczę, jakby to było Big Love :D Z drugiej strony wiem, że Effy to wspaniała kobieta. Wykreowałaś ją tak, że wciąż czuję bijącą od tej postaci twardość, odwagę i... czułość [?].
    Sama tego nie rozumiem. Udowodniłaś w tym oto rozdziale, że ona robi to co robi po coś, albo raczej dla kogoś. Nie tak jak ta cała "Minni", która jest materialistką i skupia się tylko i wyłącznie na forsie.
    Co mam sądzić o Damienie? Gdzieś w głębi siebie wierzę, że on ją kocha. Że kocha Effy. To takie skomplikowane :/
    Tak mnie korci, żeby zadać miliony pytań, ale nie chcę Cię zamęczać :D W końcu prowadzisz 3 blogi :) Z czego na jednym udostępniasz swoje recenzje o opowiadaniach blogerko-pisarek, co wiąże się z ogromnym trudem :) Nigdy w życiu nie dałabym rady tego wszystkiego, co Ty, udźwignąć, dlatego bardzo Cię podziwiam :)
    No to... do trójki :) <3
    among-the-people.blogspot.com
    shoot-baby.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Należało Ci się :D
      Twoje uczucia są dla mnie jedną istną zagadką. Żeby w takim momencie zapłakać? Aż się ciebie boję, jak będzie coś smutniejszego, nie zabijaj się czy coś czaasem ;c
      Jeszcze nie wyszło naprawdę jacy oni są, mam nadzieję, że tylko będę tym zaskakiwać, jak i wszystkimi rozdziałami i niespodziankami, które przygotowałam sobie w głowie ;)
      Co do drugiego bloga, mam taki zastój w tym, bo nie mogę wejść na swój osobisty komputer, na którym uwielbiam to wszystko pisać i teraz jedynie publikuję rozdziały, bo akurat je na bloggerze mogę pisać. Nie lubię formatować tutaj, ale niestety, jak coś siądzie to już siądzie i muszę poczekać na nową klawiaturę, bo inaczej nic nie napiszę. Tamta się raz włączy a raz nie... Kocham swoje szczęście do rzeczy materialnych ;d
      Zapraszam serdecznie na trójeczkę, już wkrótce ;)
      Dziękuję, jak zwykle, za miłe słowa (aż piszczę, jak widzę twój komentarz :D nie tylko z tobą jest coś nie tak ;*)
      I dodawaj mi coś szybciutko na among, pozdrawiam ;)

      Usuń
  3. Oj, Dan :/ Trudno go rozszyfrować. Każdy jego gest jest taki tajemniczy. Powiedział, że kocha Effy, ale co to za miłość? Naprawdę nadzwyczajna. Żeby alfons w prostytutce? Oczywiście nie obrażając Effy :) Jest inna, niż taka na przykład Minni. Nie robi tego dla pieniędzy.
    Mnie się bardzo miło czytało ten rozdział :) Lekko, przyjemnie.
    Tekst był bardzo spójny, co dodatkowo ułatwiało mnie, jako czytelnikowi, sprawę :)
    Życzę dużo weny, sukcesów, tysiąca czytelników, bo Twoje opowiadanie jest niezwykłe :)
    Pozdrawiam;*
    ~Blondie
    she-was-the-one.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedna z tak zwanych chorych, toksycznych miłości. Damien to jedna wielka zagadka tego opowiadania, ale to zamierzone, on sam tak w głębi duszy siebie nie zna, co wyjdzie w przyszłości, ale nie będę zdradzać zbyt wiele ;)
      "No bo to dobry chłopak był.." ale zniszczył go świat. Tak pokrótce bym go opisała. Effy jest cudowna, nie dziwne, że ją wybrał ;d
      Dziękuję bardzo, bardzo. Rozpuszczam się czytając tak miłe słowa ^^
      Ja również pozdrawiam, do następnego ;*

      Usuń
  4. Dziękuję za twój komentarz na http://wildrose-fanfiction.blogspot.com/. Zrobiło mi się strasznie miło i cieszę się, że ci się podoba. Takie komentarze bardzo mnie motywują do dalszego pisania, więc jeszcze raz dziękuję! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz za co, naprawdę świetnie piszesz, a to trzeba doceniać ;)

      Usuń
  5. Świetny rozdział, nie za długi, nie za krótki. Moje serce złamał tekst "(...) Pierwszy i ostatni raz uprawialiśmy ze sobą seks.". Pewnie to dlatego, że on jest alfonsem, a ona prostytutką. Nie wiem czemu, nie mogę sobie wyobrazić Megan z Justinem.. Wyobrażam ich sobie w takiej roli jaką mają przydzieloną w tym opowiadaniu, ale ich razem całujących się, po prostu nie potrafię, nie mam zielonego pojęcia dlaczego, eh.. Jednak mimo to rozdział jak i opowiadanie świetne, takie tajemnicze i po prostu inne. Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały :)
    PS. Tak jak prosiłaś, informuję o nowym rozdziale na love-quintessence.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zawsze alfons śpi ze wszystkimi swoimi dziewczętami. Przełammy ten stereotyp :)
      Może dlatego, że tak naprawdę do siebie nie pasują? Też mi jest ciężko, ale to właśnie ich wybrałam, chociaż w mojej wyobraźni Eff, Dan, LeTe czy Minni wyglądają jedynie trochę podobnie do tych sław. ;)
      Dziękuję ślicznie za miłe słowa, naprawdę nie spodziewałam się, że w ogóle komuś to przypadnie do gustu, dlatego jeszcze raz dziękuję ;*

      Usuń
  6. Trochę nie rozumiem Damiena, ale w sumie...Nie wiem, poczekam na rozwój akcji, ale strasznie mnie to intryguje.

    + zapraszam na ithroughtyoudalwaysbemine.blogspot.com
    pojawił się drugi rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  7. trzeci rozdział na http://wildrose-fanfiction.blogspot.com/
    zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Trzeci rozdział na love-quintessence.blogspot,com ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. To jest genialne! Uwielbiam to. Tyle tu tajemnic i to wciąga mnie jeszcze bardziej. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeju *+*
    Rozdział iście genialny ! Jest superaśny, czekam na kolejny !

    OdpowiedzUsuń